Wydarzeniem ostatnich godzin była publikacja protokołu z niedawnego posiedzenia EBC.
Lepsze dane makro (mam tu na myśli świetne odczyty ISM) nie są wsparciem dla dolara. Może to sugerować, że rynek czeka na jutrzejsze dane Departamentu Pracy USA, aby mieć pełny obraz sytuacji.
W tym tygodniu na rynku ropy naftowej dominuje strona podażowa. Wczoraj cena amerykańskiej ropy WTI zeszła na koniec sesji poniżej poziomu 50 dol. za baryłkę, a dzisiaj rano delikatnie odbija się w górę od poziomu środowego zamknięcia.
Ostatnie kilkanaście godzin handlu na rynku walutowym przyniosło odreagowanie na wycenie złotego oraz innych walut zaliczanych do koszyka EM. Bezpośrednim pretekstem do ruchu stał się nieco słabszy dolar i spekulacje dot. przyszłego szefa FED.
Poranny, środowy handel na rynku walutowym nie przynosi większych zmian.
Obawy, że ostatnie huragany mogły negatywnie odbić się na danych, na razie nie znajdują w ogóle potwierdzenia. Jest wręcz odwrotnie, co pokazały opublikowane wczoraj po południu odczyty ISM dla przemysłu. Dane były bardzo dobre, co przełożyło się na wzrost oczekiwań odnośnie grudniowej podwyżki stóp procentowych przez FED.
Początek nowego tygodnia na rynku PLN przyniósł podbicie zmienności - z jednej strony inwestorzy muszą zmierzyć się z mocnym dolarem, z drugiej natomiast polski rynek kapitałowy został przekwalifikowany z EM do grupy rynków rozwiniętych (decyzja FTSE Russell).
Początek nowego tygodnia handlu na rynku walutowym przynosi nieco słabsze euro.
Kończący się tydzień był kolejnym udanym dla ropy naftowej. W całości wynika to jednak z wzrostowego poniedziałku, gdyż kolejne dni przyniosły ustabilizowanie cen, mimo wzrostu napięcia wokół Kurdystanu.
Prezentacja „szczegółów” ustaw podatkowych przez Donalda Trumpa, jaka miała miejsce w środę, nie zainspirowała inwestorów, gdyż od propozycji do finalizacji droga może być daleka i czasami też „wyboista”. Tymczasem kluczem dla podtrzymania zwyżek dolara nie jest już tylko kwestia grudniowej podwyżki stóp, a to, czy na tymże posiedzeniu FED podtrzyma swoje plany 3-krotnego zacieśnienia polityki w 2018 r.
W dalszym ciągu jednak należy mieć świadomość, iż mamy układ fundamentalny skłaniający do rewizji założeń co do dalszego zachowania dolara - podwyżki stóp, napięcie geopolityczne oraz ostatnie wyniki wyborów.
Czwartkowy, poranny handel na rynku walutowym przynosi podtrzymanie presji podażowej na wycenie złotego.
Ostatnie kilkanaście godzin handlu na rynku polskich aktywów przyniosło relatywnie spokojną reakcję na wyniki wyborów w Niemczech. Część obserwatorów zwracała nawet uwagę na fakt, iż przejście SPD do opozycji może być korzystne dla Polski.
Opublikowane wczoraj po południu lepsze dane z USA (indeks Philly FED, cotygodniowe bezrobocie i indeks wskaźników wyprzedzających Conference Board) nie zdołały podtrzymać dobrych nastrojów na dolarze, jakie zapanowały po komunikacie FED w środę.
Ostatnie kilkanaście godzin handlu na rynku nie przyniosło większych emocji - inwestorzy analizowali zakończone posiedzenie FED, a sam dolar oddał nieco wcześniej zwyżki. Lokalnie zapiski RPP nie przyniosły zaskoczeń - warto jednak podkreślić wyraźne zaznaczenie faktu, iż jeżeli dane wskazywać będą na silniejszą presję inflacyjną to Rada powinna rozważyć szybsze podwyżki.
Największym zaskoczeniem po wczorajszym posiedzeniu FED jest fakt, że nie wzrosła liczba przeciwników grudniowej podwyżki stóp, a także utrzymane oczekiwania członków tego gremium, co do posunięć w 2018 r.
Wydarzeniem ostatnich godzin na rynku było oczywiście zakończenie posiedzenia FED. Zgodnie z oczekiwaniami we wrześniu zapadła decyzja o rozpoczęciu (w X) ograniczania sumy bilansowej wynoszącej obecnie 4,2 biliona dolarów (redukcja o 10 mld miesięcznie).
W trakcie dzisiejszej brak jest istotniejszych publikacji makroekonomicznych z kraju.
We wtorek rano dolar jest nieco słabszy na głównych ustawieniach, co może przypisać niepewności związanej ze zbliżającym się kluczowym wydarzeniem, jakim jest kończące się jutro posiedzenie FED. Na rynku długu widać oznaki zbliżającej się korekty po silnych wzrostach rentowności obligacji rządowych z ubiegłego tygodnia.
Ostatnie kilkanaście godzin handlu na rynku walutowym nie przyniosło większych zmian na wycenie - lokalnie warto jednak wspomnieć o ponownym podejściu kursu EUR/PLN do okolic 4,30 zł.
W centrum uwagi znajdą się dziś publikacje makro z USA.
Dominował lekko negatywny sentyment po gorszych danych z Chin oraz wyższej inflacji z USA.
Wczoraj rano, ale i też po południu pisałem o tym, że dolar może wygasić obserwowane od początku tygodnia zwyżki, gdyż inwestorzy mogą obawiać się zaplanowanych na drugą połowę tygodnia istotnych danych makro z USA - w czwartek mamy sierpniową inflację CPI, a w piątek dynamikę sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej. To może rzutować na sentyment rynków przed zaplanowanym na przyszły tydzień posiedzeniem FED.
Poranny, środowy handel na rynku walutowym przynosi utrzymanie słabszego PLN wobec zagranicznych dewiz. Ruchy ten widoczne są przede wszystkim na zestawieniach z euro oraz brytyjskim funtem. Złoty kwotowany jest następująco: 4,2590 PLN za euro, 3,5554 PLN wobec dolara amerykańskiego, 3,7036 PLN względem franka szwajcarskiego oraz 4,7303 PLN w relacji do funta szterlinga. Rentowności polskiego długu wynoszą 3,213 proc. w przypadku obligacji 10-letnich.
Z rynkowego punktu widzenia USD/PLN pozostaje w ramach silnego trendu spadkowego.
Agencja Reuters podała powołując się na źródła zbliżone do wczorajszej dyskusji na posiedzeniu EBC, iż decydenci byli zgodni, co do konieczności ograniczenia wsparcia dla gospodarki w najbliższych miesiącach.
Bilans dla dolara wypada dzisiaj bardzo słabo, na co składa się kilka faktów. Po pierwsze - Irma - na rynku widać już strach związany z możliwymi zniszczeniami na Florydzie, gdyż skala wiatru może być silniejsza od huraganu Wilma, która uderzyła w 2005 r. W skrajnym scenariuszu trzeba będzie ewakuować aż 6 mln ludzi. Według harmonogramu żywioł ma uderzyć z soboty na niedzielę.
W bieżącym tygodniu na rynku polskiego złotego zdecydowanie przeważa strona popytowa. Co prawda notowania rodzimej waluty radzą sobie nieźle już od ponad 9 miesięcy, jednak w ostatnich dniach wybiły się na nowe tegoroczne maksima - a jednocześnie na najwyższe poziomy od maja 2015 r.
Zwiększona awersja do ryzyka raczej zaszkodzi złotemu.