Z obrotami najniższymi od sesji między świętami, a nowym rokiem, WIG20 nieznacznie tracił na wartości na moment schodząc do najniższego poziomu od dwóch tygodni, by na koniec notowań wyjść na mały plus.
Tydzień może rozpocząć się udanie dla inwestorów z Europy, o ile dobre nastroje zostaną umocnione korzystnymi odczytami indeksów PMI w sektorze przemysłu.
Nieobecność brytyjskich inwestorów na światowych rynkach z punktu widzenia warszawskiej giełdy była chyba najważniejszym, obok rozpoczynającego się długiego weekendu, wydarzeniem piątkowej sesji.
Rynkowy kurs dolara spadł poniżej 6,5 yuana po raz pierwszy od 1993 roku, także kurs referencyjny znalazł się poniżej tej bariery. Rynki szacują wpływ zmian kursowych na giełdy.
Dane o wzroście PKB Stanów Zjednoczonych w I kw. 2011 r., dane z rynku nieruchomości oraz z rynku pracy rozczarowały ekonomistów, ale nie było to na tyle istotne, by przerwać optymizm inwestorów z rynku akcji.
Zgodnie z oczekiwaniami komunikat Fed i pierwsza w historii konferencja po posiedzeniu FOMC nie wniosła niczego nowego. Ale wzrostom Wall Street towarzyszą spadki indeksów rynków wschodzących.
W marcu 2011 r. zamówienia na dobra trwałego użytku wzrosły w USA o 2,5 proc. m/m, sprzedaż detaliczna w Polsce o 9,4 proc. r/r, a zamówienia w przemyśle strefy euro o 21,3 proc. r/r. Powodów do optymizmu zdecydowanie nie ma Japonia.
S&P zdołał ustanowić nowy rekord hossy i zainspirował inwestorów w Azji do zakupów. Optymizm urwał się szybko po słabych danych z Japonii. Europejskie rynki stoją na grząskim gruncie.
GUS poinformował dziś, że PKB Polski wzrósł w 2010 r. o 3,8 proc. rok do roku. Za oceanem inwestorów nie przestraszył dalszy spadek cen nieruchomości i giełdowy indeks S&P500 znalazł się najwyżej od maja 2008 roku.
W poniedziałek pracowały już giełdy azjatyckie, dwie europejskie (w Moskwie i Stambule) oraz amerykańskie. Obyło się bez większych zmian, co ułatwia Europejczykom powrót do poświątecznej rzeczywistości.
Akcjonariusze telekomunikacyjnego giganta udadzą się na świąteczną przerwę od giełdy w niezbyt optymistycznych nastrojach. Akcje Telekomunikacji Polskiej potaniały w czwartek o około 4 procent.
Po świetnej sesji w USA, zwyżki były kontynuowane na parkietach europejskich, a Kospi sięgnął po rekord wszech czasów. Pomagają raporty kwartalne amerykańskich firm i przecena na rynku obligacji.
W środę po południu kurs pary euro-dolar przekroczył poziom 1,45 USD i znalazł się najwyżej od 18 miesięcy. Jednocześnie inwestorzy coraz bardziej obawiają się o losy Portugalii i Grecji - ich obligacje był dziś rekordowo tanie.
Amerykańskie indeksy kontynuowały wczoraj odbicie, ale nie odrobiły jeszcze strat powstałych po obniżeniu perspektywy ratingu. Kospi i Nikkei mają już tę drogę za sobą.
Równie szybko, jak w poniedziałek rynkom udzieliły się obawy o rating USA, tak szybko we wtorek owa tendencja się odwróciła. Niepokoić mogą niższe obroty podczas odreagowania.
Amerykańskie indeksy zdołały odrobić połowę strat po decyzji S&P o obniżeniu perspektywy ratingu długoterminowego. W Azji przecena nie była przesadnie głęboka, w Europie liczyć się będzie aukcja greckich bonów.
Przed rozpoczęciem poniedziałkowej sesji agencja Standard and Poor’s obniżyła perspektywę ratingu USA ze stabilnej na negatywną. Inwestorzy ze wszystkich rynków zareagowali nerwowo.
Wielki tydzień zdominują publikacje wyników kwartalnych amerykańskich korporacji i rozmowy o możliwym bankructwie Grecji w obliczu rosnącej inflacji i stóp procentowych.
W mijającym tygodniu inwestorzy mogli przekonać się, że zjawisko wzrostu cen nie dotyczy tylko rynków surowcowych, ale z coraz większą siłą uderza w konsumentów na całym świecie.
Ekonomiści oczekiwali wzrostu o 9,4 proc., zatem powody do radości by się znalazły, gdyby nie jednoczesny wzrost inflacji w marcu do 5,4 proc., co grozi kolejną podwyżką stóp.
Inflacja kolejny raz w ciągu ostatnich miesięcy zaskoczyła ekonomistów - w marcu przyspieszyła do 4,3 proc.r/r. Popyt na polskie dwuletnie obligacje był dzisiaj najniższy od września 2010r., a ich rentowność najwyższa od 21 miesięcy.
Wczorajsze notowania na giełdach amerykańskich przyniosły pogorszenie nastrojów, ale w Azji obserwowano odbicie dziś rano. Parkiety w Warszawie i Stambule wciąż przyciągają kapitał międzynarodowy.
Po dwutygodniowym pacie między kupującymi i sprzedającymi akcje na Wall Street, górę biorą ci drudzy. We wtorek zyski realizowali inwestorzy nie tylko na wszystkich głównych parkietach świata, ale również na rynkach surowcowych.
Po neutralnej sesji w USA nastroje inwestorów wyraźnie pogorszyły się dziś w nocy. MFW obniżył prognozy wzrostu gospodarczego dla USA i Japonii, Alcoa rozczarowała wynikami, a Fukushima jest już równie groźna co Czarnobyl.
W poniedziałek na głównych rynkach nie spodziewano się ważnych publikacji makroekonomicznych, chociaż nie można było narzekać na impulsów pośrednio przekładających się na wyceny aktywów.
W piątek inwestorzy sprzedawali akcje, do ostatniej chwili nie mając pewności czy prezydent USA osiągnie porozumienie z rządową opozycją. Chwilowy kompromis nie zdjął niepewności z rynków.
W piątek po południu za baryłkę ropy naftowej płacono ponad 111 USD, cena złota w trakcie sesji dotarła powyżej 1470 USD za uncję, a cena srebra przebiła poziom 40 USD za uncję.
Mimo początkowego spadku S&P o 0,7 proc. sesja zakończyła się stratą 0,15 proc., ponieważ inwestorzy liczą na dobre wyniki kwartalne. Nikkei wystrzelił o 1,85 proc. mimo kolejnego trzęsienia ziemi.
Pozytywne dane z rynku pracy w USA i ożywienie koniunktury w Niemczech przez większą część sesji w Europie wystarczały inwestorom do uzasadnienia zakupów akcji. Wieści z Portugalii i komunikat EBC przeszły niemal bez echa.
Podczas gdy wczorajsza sesja przyniosła eksplozję optymizmu na rynkach akcji naszego regionu, indeksy w Ameryce Południowej spadły (mimo zwyżki na Wall Street), podobnie w Azji.