S&P przedłużył wzrostową serię do czterech sesji i zakończył dzień najwyżej od sierpnia 2008 r., po tym jak Fed podtrzymał program skupu obligacji i uznał inflację za kontrolowaną.
Dzisiejsze publikacje GUS-u mocno odbiegały od konsensu prognoz analityków, ale dla inwestorów większe znaczenie miały wiadomości ze spółek. PKN Orlen poinformował, że dzięki rosnącym cenom ropy spółka zdecydowanie poprawi wyniki.
Sesja w USA okazała się o tyle udana, że początkowe straty udało się zniwelować do zera. To przełożyło się na kolejny dzień zwyżek w Azji. W Europie cieszy poprawa nastrojów na rynku długu.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy, podobnie jak amerykańscy konsumenci, coraz bardziej optymistycznie patrzy w przyszłość i podnosi prognozy dla tempa wzrostu światowej gospodarki. Inwestorzy mają więcej powodów do obaw.
Dobre zakończenie sesji w USA (bez realizacji zysków) i dzisiejsze zwyżki notowań w Azji (poza Szanghajem) powinny ustabilizować notowania w Europie i pomóc GPW odrobić straty.
Powrót kupujących na Wall Street pomógł zmniejszyć w poniedziałek straty warszawskich indeksów, ale obroty na całym rynku poniżej 800 mln PLN, sugerują, że akcjami wymieniali się tylko ci, którzy nie mieli lepszego zajęcia.
S&P obronił w piątek wzrosty, ale zakończył sesję niżej niż ją rozpoczął, co oczywiście może prowokować do refleksji o sile byków na cztery dni przed publikacją dynamiki PKB w IV kwartale.
WIG i WIG20 przy niewielkich obrotach zyskały w piątek po 0,3 proc. Za Oceanem wynikami finansowymi rozczarował Bank of America.
Dobre dane z amerykańskiej gospodarki wystarczyły zaledwie do tego, żeby zatrzymać przecenę na Wall Street. W Azji rynki rozjechały się w przeciwnych kierunkach, ale dominują obawy o inflację.
Produkcja przemysłowa w Polsce wzrosła w grudniu o 11,5 proc. r/r, a inflacja bazowa przyspieszyła z 1,2 proc. do 1,6 proc. r/r. Na GPW inwestorzy nie reagowali na te dane.
Świetne dane z drugiej co do wielkości gospodarki świata zachęciły inwestorów do sprzedaży akcji. Jak paradoksalnie nie zabrzmiałoby to zdanie, tak właśnie się stało.
Od dzisiaj stopa referencyjna wynosi w Polsce 3,75 proc., czyli o 25 pkt. bazowych więcej niż przez ostanie 19 miesięcy. Za granicą za walkę z inflacją bierze się między innymi Brazylia.
Azjatyckie giełdy zanotowały silne wzrosty, a Wall Street zmierza do końca ósmego z rzędu tygodnia zwyżek. Sielska atmosfera po arcydobrych wynikach Apple może być jednak pułapką.
Poniedziałek był w pewnym sensie dniem straconym dla rynków finansowych. Pod nieobecność Amerykanów, na pozostałych parkietach działo się niewiele i równie niewiele zmieniło się we wtorek rano.
Rośnie liczba wypowiedzi i spekulacji na temat wzrostu inflacji w niedalekiej przyszłości, co zaczyna poważnie wpływać na działania inwestorów. Dziś taniały akcje chińskie.
Dane z amerykańskiego rynku pracy w ostatnim tygodniu uległy pogorszeniu, ale z drugiej strony, pozytywnie zaskoczyły dane o handlu zagranicznym. Euro szybko zyskiwało na wartości po udanych emisjach obligacji Hiszpanii i Włoch.
Dziś przeprowadzona zostanie aukcja obligacji Portugalii, na którą oczekiwanie od kilku dni wywołuje silne emocje na rynkach finansowych. Wszystko wskazuje na to, że aukcja się powiedzie.
Zgodnie z oczekiwaniami wtorek przyniósł solidne wzrosty na europejskich rynkach akcji, które jednak ominęły GPW i węgierski parkiet. Wspólny mianownik dla tych dwóch rynków znaleźć łatwo
Wall Street zatrzymała piątkową przecenę i zdołała podnieść indeksy w pobliże czwartkowego zamknięcia. To bodaj jedyny pozytywny czynnik przed poniedziałkowymi notowaniami w Europie.
Wygląda na to, że jedyny sposób na zarobienie pieniędzy na GPW to przyjmowanie zakładów o to, czy marazm utrzyma się do końca roku, czy też wydarzy się coś, co rynki wyrwie z letargu.
Firmowe wigilie, gorączkowe zakupy ostatnich prezentów i uzgadnianie z rodziną szczegółów świątecznych prezentów - przy tak napiętym harmonogramie inwestorzy nie znaleźli czasu na handel akcjami.
Przed rozpoczęciem poniedziałkowej sesji niewiele wskazywało, by dzisiejszy dzień przyniósł istotne zmiany na najważniejszych rynkach, ale wbrew pozorom inwestorzy nie mogli narzekać na nudę.
Warszawska giełda może dziś nadrabiać dystans wobec rynków rozwiniętych, jaki pojawił się wczoraj. Sprzyjać temu mogą rekordy hossy na Wall Street i silne zwyżki w Azji.
Po nijakiej sesji na Wall Street, nowy tydzień przyniósł wyraźną przecenę na rynkach azjatyckich. To źle wróży europejskim parkietom.
Produkcja przemysłowa w Polsce była w listopadzie o 10,1 proc. r/r, agencja Moody's zorientowała się po fakcie, że oceniała Irlandię zbyt optymistycznie, a politycy w USA i Europie podejmowali ważne decyzje.
Agencja Moody's obniżyła rating Irlandii o pięć poziomów w dół z Aa2 do Baa1 z perspektywą negatywną. Wpływ na rynki może być jednak ograniczony.
Pozytywne dane z USA pomogły dziś w udanym finiszu indeksowi WIG20. Akcje z GPW wydają się być gotowe do kontynuacji wzrostów, ale bez sprzyjających wiatrów z zagranicy ani rusz.
Agencja Moody's wciągnęła rating Hiszpanii na listę obserwacyjną z perspektywą obniżenia dotychczasowej oceny Aa1. Euro reaguje niewielką przeceną, dla rynków akcji reakcja będzie ciekawym testem.
W ostatnich dniach można było nieźle zarobić na obligacjach Irlandii, Hiszpanii czy Portugalii. Dlatego rynki nie przywiązują wagi do głosowania nad votum zaufania dla włoskiego rządu.
Przez cały dzień na rynkach akcji w Europie główne indeksy lekko zyskiwały na wartości. Na rynku walutowym złoty odrabiał straty z minionego tygodnia względem dolara, a na rynku surowców mocno w górę szły ceny ropy i miedzi.