Z rozpoczynającego się szczytu UE nie docierają jeszcze przełomowe wieści, więc notowania rynkowe zmieniały się pod wpływem danych z USA.
W trzecim kwartale wzrost w chińskiej gospodarce spowolnił do 7,4 procent. Na rynku jednak panuje przekonanie, iż najgorsze jest już za nami i wzrost zacznie przyspieszać.
Produkcja przemysłowa w Polsce we wrześniu była o 5,2 proc. niższa niż w analogicznym miesiącu ubiegłego roku.
Po porannym osłabieniu złotego, co korelowało ze spadkiem kursu EUR/USD, kolejne godziny przynoszą jego systematyczne umocnienie.
Koniec ubiegłego tygodnia przyniósł pogorszenie nastrojów na rynkach finansowych. Stało się tak mimo iż kolejne dane z amerykańskiej gospodarki pozytywnie zaskoczyły inwestorów.
Dzisiejszy poranek upływa pod znakiem umiarkowanych wahań złotego, po tym jak zauważalnie osłabił się on we wtorek i środę.
We wtorek złoty traci zarówno do euro, jak i dolara, na fali pogorszenia nastrojów na rynkach globalnych, czemu towarzyszy wyprzedaż europejskiej waluty w relacji do amerykańskiej.
Tydzień na rynkach rozpoczął się w nienajlepszych nastrojach. Jednak już podczas wtorkowej sesji azjatyckiej humory inwestorów były lepsze.
Złoty rozpoczyna drugi tydzień października od lekkiego umocnienia w relacji do euro i osłabienia do dolara.
Posiedzenie eurogrupy, które będzie prawdopodobnie jedynie formalnością oraz święto w USA to główne pozycje poniedziałkowego kalendarza. Podobnie zapowiada się cały tydzień.
Złoty w piątek zyskał na wartości wspierany najpierw przez doniesienia z Węgier, a w drugiej połowie dnia przez zaskakująco dobre dane z amerykańskiego rynku pracy.
Poprawa nastrojów widoczna była również wśród inwestorów zza oceanu. Wzrosty na Wall Street pociągnęły do góry notowania eurodolara, który ustanowił lokalny szczyt na poziomie 1,3032.
Banki centralne zrobiły już swoje i tak naprawdę, to co obserwujmy w tej chwili to cały czas efekt ich poczynań sprzed miesiąca.
Na rynkach globalnych jest dziś względnie spokojnie. W takiej sytuacji w notowaniach złotego nie działoby się dużo.
Dziś wracamy do danych z innych regionów – w Europie i USA czekają nas raporty o aktywności w usługach, do tego w USA jeszcze raport ADP.
Kolejny bank centralny luzuje politykę monetarną. Tym razem był to Bank Australii, który ma jeszcze spore pole manewru w zakresie stóp procentowych.
Koniec ubiegłego i początek bieżącego tygodnia to spora dawka danych makroekonomicznych.
W tym tygodniu niewątpliwym tematem numer jeden na rynkach finansowych była Hiszpania (i przy okazji Grecja).
Na rodzimym rynku walutowym, podobnie jak to ma miejsce w przypadku eurodolara, przez większość czwartkowych notowań trwało wyczekiwanie na doniesienia z Hiszpanii, gdzie rząd Mariano Rajoya miał zaprezentować projekt budżetu na 2013 rok, zawierający propozycje nowych reform gospodarczych.
Dziś hiszpański rząd ma przedstawić budżet na rok przyszły i związany z nim pakiet reform, które miałyby pozwolić na redukcję deficytu.
Dane z amerykańskiej gospodarki zaskoczyły, tym razem pozytywnie. Do tego stopnia, iż można powoli zastanawiać się, czy wiosenno-letnie przesilenie w USA nie dobiegło końca.
O ile nic nowego nie pojawi się w wątku hiszpańsko-greckim, ta sytuacja nie powinna ulec większej zmianie.
Ubiegły tydzień przyniósł sporą dawkę nowych danych makro. Potwierdziły one, iż sytuacja ekonomiczna nie jest tak dobra, jak chciałyby to widzieć rynki, choć lepsze dane z Niemiec wystarczyły aby ograniczyć skalę wyprzedaży.
Realizacja zysków, jakiej w tym tygodniu doświadczyły rynki globalne, w tym przede wszystkim rynki akcji, surowców i EUR/USD, nie ominęła też rodzimego rynku walutowego.
Fatalne dane z Francji, słabe z Chin, lepsze z Niemiec i niejednoznaczne z USA – tak w skrócie wygląda obraz, który w tym tygodniu pokazały publikacje makroekonomiczne.
Pierwsze ważne odczyty w tym tygodniu sugerują, iż rzeczywistość gospodarcza nie nadąża za oczekiwaniami rynku. Dziś poznamy kolejne dane, które pomogą ocenić tendencje w globalnej gospodarce. Dalej spadają ceny ropy, tym razem sprzedającym pomogły dane o zapasach w USA.
Roczna dynamika produkcji przemysłowej w Polsce wyniosła w sierpniu zaledwie 0,5 procent i była najniższa od października 2009 roku, a także niższa od oczekiwań naszych i konsensusu rynkowego.
Bank Japonii przyłączył się do karawany banków centralnych aktywnie wspierających wzrost gospodarczy i powiększył program skupu aktywów.
Wczorajsza publikacja indeksu aktywności w rejonie Nowego Jorku nasunęła ciekawe spostrzeżenie: ceny amerykańskich akcji mierzone indeksem S&P500 są najwyżej od początku 2008 roku, podczas gdy dane okazały się najgorsze od kwietnia 2009 roku!
Banki centralne poszły na całego. Jeszcze przed dwoma miesiącami inwestorzy zastanawiali się, czy istnieje jakikolwiek sposób, aby Europa uniknęła najgorszego.