Inwestorzy najwidoczniej zafiksowali się na piątkowym raporcie z amerykańskiego rynku pracy, gdyż wszelkie dane makroekonomiczne nie wzbudzają w nich zbyt dużego zainteresowania.
Dane makroekonomiczne będą w tym tygodniu dyrygować rynkiem, wraz z przecenami na ważniejszych giełdach.
Na rynku lokalnym nie ma już śladu po burzy z początku tygodnia. Złoty szybciej niż tego oczekiwano opanował sytuację.
Dzisiejsze obroty zdominowane zostały przez pozycjonowanie się inwestorów pod gorsze dane ze Stanów. Do 14:30 dolar dośćkonsekwentnie tracił na wartości, ale również złoty nie miał się najlepiej.
Nasza waluta straciła z powodu czynników technicznych (naturalna korekta spadków), ale również w reakcji na żądanie dymisji Zyty Gilowskiej wysunięte przez wicepremiera Andrzeja Leppera.
Miniony tydzień był okresem konsekwentnego umocnienia się złotego. W pamięci wszystkich pozostanie przede wszystkim zmasowane wyprzedawanie dolarów w ostatnich dwóch godzinach handlu. Wyprzedaż „zielonego” nie miała żadnych dobrych podstaw fundamentalnych, wręcz przeciwnie – indeks Ifo wyszedł poniżej konsensusu rynkowego, zgodnie z naszą prognozą.
Sytuacja popytu na eurodolarze nie prezentuje się zbyt dobrze - kurs zniżkuje do 1,31 i wszystko wskazuje na to, że może spaść jeszcze niżej, do 1,3080.
Dzień właściwie bez historii, o ile nie liczyć wpływu danych o produkcji budowlano-montażowej i przemysłowej podanych o 14:00 przez Główny Urząd Statystyczny.
Złoty minimalnie zyskuje na wartości, coraz słabiej wykorzystując przecenę dolara - widać wyraźnie oddziaływanie wsparć na 2,95 USDPLN i 3,88 EURPLN.
Wczorajsze wzrosty USDPLN i EURPLN powinny zostać odreagowane w trakcie porannego handlu.
Wbrew oczekiwaniom spokojnego, "niedzielnego" handlu obserwowaliśmy dziś znaczące osłabienie złotego. EURPLN wzrósł do 3,9250 z 3,8880 na piątkowym zamknięciu, a USDPLN zwyżkował z 2,9980 do 3,0210.
Tydzień powinien rozpocząć się spokojną sesją na rynku walutowym. W poniedziałek niewiele raportów makroekonomicznych będzie opublikowanych i przed środowo-czwartkową „górką" danych inwestorzy będą niechętnie zajmować pozycje.
Inwestorzy po raz kolejny rozwiązywać będą łamigłówkę komunikatów prezesa EBC.
W trakcie spokojnego, leniwego handlu eurodolar przebił się nieznacznie przez poziom 1,30 pozostając jednak w neutralnym z punktu widzenia range tradingu zakresie 1,2880 - 1,3020.
Eurodolar zwyżkował w okolice górnego ograniczenia range'u, obecnie jest powyżej 1,2980. Pomogło to złotemu umocnić się w stosunku do dolara i sprowadzić USDPLN poniżej 2,98.
Dzisiejszy gwóźdź programu jeszcze przed nami – większość inwestorów czeka w napięciu na wystąpienie Bena Bernanke, upatrując w nim szansy na impuls dla nowego trendu na EURUSD.
Złoty ma przed sobą perspektywę aprecjacji w ciągu najbliższych dni po tym, jak podano pierwsze quasi-wiążące deklaracje terminu przyjęcia wspólnej waluty w naszym kraju.
Dzisiejsze notowania zdecydowanie rozczarowują. W miejsce oczekiwanych dużych zmian poziomów mieliśmy do czynienia z „nieśmiertelnym” range-tradingiem na eurodolarze i stabilizację rynku krajowego.
Notowania złotego w tym tygodniu potwierdzają utrzymywanie się negatywnego sentymentu do walut z rynków wschodzących.
Dzisiejsze notowania pokazują, że traderzy od Tokio aż po Nowy Jork mają dosyć niepewności związanej z eurodolarem i sytuacją makroekonomiczną Stanów Zjednoczonych.
Poniedziałkowe notowania wskazują na rosnące zagrożenie osłabienia się złotego, wraz z zamknięciem obrotów w Europie powyżej kluczowych poziomów 3,02 USDPLN i 3,92 EURPLN
Euro poszło w górę po danych o zamówieniach w przemyśle, których dynamika w listopadzie okazała się być prawie trzykrotnie wyższa od prognoz (1,4% m/m, rynki oczekiwały odczytu na poziomie 0,5% m/m).
Czy umocnienie złotego dobiega końca? Wiele na to wskazuje.
Dzień wolny w USA sprawił, że EURUSD pozostawał w wąskim paśmie 1,2920 - 1,2950 co przełożyło się na minimalne wahania kursów złotego.
Złoty nie ma szczęścia na początku roku. Zamieszanie wokół NBP trochę się już uspokoiło, ale naszej walucie w umocnieniu przeszkadza aprecjacja dolara na rynku międzynarodowym.
Wszystko wskazuje na to, że LPR zrezygnuje ze swoich protestów dotyczących terminu głosowania nad kandydaturą Skrzypka, gdyż przyznano dodatkowe pieniądze dla nauczycieli. Zamknięcie kwestii prezesury NBP jest teraz niezbędne, aby złoty powrócił do poziomów z początku stycznia.
Wystarczyło samo pojawienie się informacji o zabawnym lapsusie Sławomira Skrzypka w trakcie przesłuchania (tego o współpracy z nieżyjącym Wimem Duisenbergiem jako prezesem EBC), aby złoty stracił na wartości prawie 2 grosze.
Początek roku przeszedł najśmielsze oczekiwania, jeżeli chodzi o zmienność kursów.
Przedłużanie się wakatu na stanowisku Prezesa NBP zaczyna mieć destrukcyjny wpływ na siłę krajowej waluty.