Kiedy już wydawało się, że test charakteru inwestorzy mają za sobą - w środę udało się podźwignąć indeksy z dna, mimo niesprzyjających wieści z giełd światowych - nastąpiło przyspieszenie globalnej korekty.
Po poniedziałkowej euforii - przynajmniej w segmencie największych spółek, bo te średnie i małe a dalszym ciągu częściej spadały, niż rosły - wtorek przyniósł zimny prysznic na głowy optymistów.
Dobrze zaczął się kolejny wakacyjny tydzień dla inwestorów giełdowych. Jeszcze w pierwszych godzinach poniedziałkowej sesji indeksy leniwie falowały wokół piątkowych poziomów, ale druga część sesji przyniosła wyraźną poprawę nastrojów inwestorów.
Poprzedni tydzień przebiegał na warszawskiej giełdzie pod znakiem wyhamowania spadków w segmencie małych i średnich spółek oraz lekkiego ochłodzenia nastrojów wśród tych największych.
Na warszawskiej giełdzie zaczyna się z wolna realizować pozytywny scenariusz. Po dwóch sesjach wyhamowania spadków nadeszło odbicie.
Coraz więcej wątpliwości kłębi się w inwestorskich głowach po środowej sesji. Rynek bowiem po raz kolejny nie był w stanie przerwać złej passy, a kupujący - nie potrafili okazać determinacji do zakupów akcji.
Na parkiecie odwróciły się role - tym razem indeksowi najbardziej ciążyły największe spółki, których indeks WIG20 osunął się o ponad 0,4 proc. w reakcji na wydarzenia na największych giełdach światowych.
Poniedziałek był sądnym dniem dla akcji małych i średnich spółek. Indeks sWIG80 w pewnym momencie sesji spadł nawet o 5 proc.
Zakończenie poprzedniego tygodnia na warszawskim parkiecie dowiodło, że kupujący wciąż mają drżące ręce. Lekki wzrost - niespełna półprocentowy - zanotował jedynie indeks największych spółek WIG20.
Inwestorzy giełdowi - nawet ci najbardziej przesądni - chyba nie muszą za bardzo obawiać się stanu swoich portfeli w piątek trzynastego.
Środa była kolejnym dniem korekty na warszawskim parkiecie. Nie było jej widać we wskazaniach indeksu największych spółek WIG20, który zakończył dzień na niewielkim plusie, ale nie zobaczyli jej w swoich portfelach wszyscy inwestorzy.
Zaskakująco poważna była reakcja inwestorów na zawirowania w krajowej polityce. Chociaż właściwie trudno obwiniać za 1,8-proc. spadek indeksu WIG20 i niewiele mniejszą przecenę WIG-u wyłącznie politykę.
Inwestorom na parkiecie trochę brakuje animuszu. Nie można tego w pełni dostrzec w zmianach najważniejszych indeksów - WIG i WIG20 spadły tylko o 0,4-0,5 proc. - ale doskonale widać w giełdowych statystykach.
Piątek mógł utwierdzić nawet największych niedowiarków w tym, że jednak mamy kolejną falę hossy. WIG i WIG20 zakończyły tydzień wzrostami odpowiednio o 1,1 i 1,7 proc., a drugi z tych indeksów osiągnął poziom niemal 3900 pkt. Pchały go w górę głównie spółki surowcowe - po raz kolejny gwiazdą był KGHM.
Po dwóch rekordowych sesjach w czwartek na parkiecie zapanowała flauta. Główne indeksy lekko się osunęły - WIG stracił 0,3 proc., zaś WIG20 - mniej więcej połowę z tego.
Środa przyniosła kolejne rekordy na parkiecie. Półprocentowe wzrosty indeksów WIG i WIG20 na pewno ucieszą posiadaczy akcji, zwłaszcza że jesteśmy w ważnym punkcie - indeksy właśnie przebijają się przez górne ograniczenie łagodnego trendu wzrostowego, który trwa na parkiecie od kilku miesięcy.
Po niemrawym poniedziałku we wtorek inwestorzy doczekali się ofensywy kupujących. WIG wzrósł o półtora procenta, zaś WIG20 o niemal 2 proc. Oba indeksy solidarnie ustanowiły swoje historyczne maksima.
Poniedziałek nie przyniósł żadnych rozstrzygnięć na warszawskim parkiecie. Inwestorzy w większości sprzedawali akcje, choć dotyczyło to głównie spółek średnich i małych.
Inwestorzy wracają na parkiet po weekendzie w dużej niepewności. Końcówka ubiegłego tygodnia nie przyniosła bowiem zbyt krzepiących wieści dla posiadaczy akcji.
Inwestorzy - a przynajmniej ich znaczna część - doszli w czwartek do wniosku, że niepotrzebnie spanikowali, gwałtownie wyprzedając akcje w reakcji na nieoczekiwaną podwyżkę stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Aby naprawić ten błąd, liczni gracze zaczęli w czwartkowy poranek odkupywanie przecenionych akcji.
Różnych rzeczy inwestorzy się w środę na parkiecie spodziewali, ale podwyżki stóp procentowych chyba nie przewidzieli nawet w najczarniejszych snach. Tak przynajmniej wynika z fatalnej reakcji rynku na środową decyzję Rady Polityki Pieniężnej, która już po raz drugi podniosła cenę pieniądza, choć większość ekspertów obstawiała, że nastąpi to najwcześniej w lipcu.
We wtorek rynek przygotował inwestorom nader miłą niespodziankę. Widząc w monitorach to, co dzieje się na największych giełdach zachodnioeuropejskich, gdzie najważniejsze indeksy traciły tam nawet 1 proc., zaś prym w spadkach wiodły największe banki Starego Kontynentu.
Poniedziałkowa sesja ani na jotę nie zmieniła obrazu rynku. W dalszym ciągu w defensywie są największe spółki i w dalszym ciągu inwestorzy w poszukiwaniu zysków przenoszą kapitał do akcji giełdowych średniaków.
Po niezbyt udanym poprzednim tygodniu na parkiecie inwestorzy zastanawiają się, czy główna część korekty jest już za nami, czy też dekoniunktura dopiero się rozpędza.
Na jedną taniejącą spółkę z WIG20, przypadają dwie drożejące ale indeks odnotowuje spadek. Prawie w całości to skutek odjęcia prawa do dywidendy KGHM i spadek akcji tej spółki o 14,4%.
WIG 20 na zamknięciu wtorkowej sesji spadł o 1,55 proc. i wyniósł 3.729,39. Na rynku notowań ciągłych wzrósł kurs akcji 114 spółek, 137 spadł, 28 nie zmienił się. Obroty na rynku akcji wyniosły 2,19 mld zł.
Inwestorzy nadal pozostają bez drogowskazów na najbliższą przyszłość. Znów - już po raz drugi z rzędu - nie udało się wywindować indeksu WIG20 powyżej niezwykle ważnej bariery 3,8 tys. pkt.
Po poniedziałkowej sesji inwestorzy, zamiast otwierać szampany z powodu nowych rekordów, mają... nowe dylematy do rozwiązania.
Choć poprzedni tydzień był dla inwestorów niewątpliwie udany - WIG wzrósł o 4 proc., a WIG20 o ponad 4,5 proc. - to dopiero ten rozpoczynający się może przynieść właściwą falę hossy.