W nowy tydzień inwestorzy wkraczają o niebo lepszych nastrojach, niż w poprzedni. To głównie zasługa czwartkowego najazdu inwestorów zagranicznych.
Kiedy inwestorzy znów zaczynali spuszczać nosy na kwintę i wydawało się, że przyjdzie nam mierzyć się z widmem dalszej przeceny akcji, nagle fortuna zatoczyła koło i zaczęła spełniać życzenia posiadaczy akcji.
W czwartek oraz przez kilka kolejnych dni inwestorzy będą spoglądali z nadzieją za Ocean. Tam też nastroje nieco „siadły", ale inwestorzy i tak trzymają się dzielnie.
Trudny początek tygodnia mają za (a może i jeszcze przed) sobą inwestorzy na warszawskiej giełdzie.
W czwartek inwestorzy znów będą czekali na wzrostowe odreagowanie. Po wtorkowej katastrofie czekali na nie już w środę, ale się nie doczekali.
Przed środową sesją na warszawskiej giełdzie niejeden inwestor zapewne ma w oczach strach.
Przebieg poniedziałkowej sesji pokazał jak na dłoni wątpliwości kiełkujące w inwestorskich sercach. Pomimo giełdowego optymizmu, wywołanego dwoma ubiegłotygodniowymi rekordami indeksu WIG, w poniedziałek szala znów przechyliła się na rzecz sprzedających.
Czy zwycięski pochód będzie kontynuowany w nadchodzącym tygodniu? Przebieg piątkowych notowań na parkiecie dał na to nadzieję.
W ramach trwającej huśtawki nastrojów środa wlała w serca inwestorów nieco optymizmu.
Poniedziałkowy czar prysł, niczym bańka mydlana. Inwestorzy, którzy liczyli na to, że ostre odbicie cen na początku tygodnia zwiastuje początek lepszych czasów dla akcji, muszą jeszcze uzbroić się w cierpliwość.
Poniedziałkowa sesja mogła spełnić oczekiwania nawet najbardziej wymagających posiadaczy akcji.
W nowy tydzień na parkiecie wchodzimy z wielkim niepokojem. Trzy ostatnie sesje ubiegłego tygodnia nawet największych optymistów mogły wprowadzić w głębokie zwątpienie co do siły rynku.
Jeszcze po środowej sesji można było mieć nadzieję, że osłabienie popytu jest przejściowe, zaś dobre wieści z zagranicy ożywią kupujących. Dziś - po czwartkowym marazmie - trzeba się powoli przyzwyczajać domyśli o kolejnej fali spadków.
Przed czwartkową sesją mniej odpornym nerwowo inwestorom mogą nieco drżeć ręce. Sytuacja jest bowiem nieco bardziej niejasna, niż wydawało się jeszcze kilkadziesiąt godzin wcześniej.
Wystarczyło kilkadziesiąt godzin i nastroje na warszawskiej giełdzie diametralnie się poprawiły. Jeszcze w poniedziałkowe popołudnie były one wręcz minorowe.
Poniedziałkowa sesja była dla inwestorów-optymistów gwoździem do trumny. Na giełdzie niepodzielnie zapanowali sprzedający, zaś przecena akcji niektórych dużych spółek.
Po czwartkowym załamaniu cen oraz po rachitycznym piątkowym odreagowaniu inwestorzy-pesymiści mogą mieć jak najgorsze przeczucia przed początkiem nowego tygodnia na parkiecie.
Na szczęście tylko w przenośni. Czerwień - kolor symbolizujący spadki - w czwartek na giełdzie królował niepodzielnie.
Środowa sesja ani na krok nie przybliżyła nas do rozstrzygnięć na parkiecie. Wśród inwestorów znów królowało niezdecydowanie, a niewielką przewagę osiągnęli sprzedający.
Wtorkowa sesja nie różniła się zbytnio od tej poniedziałkowej. A jeśli już, to in minus.
W końcówce sezonu ogłaszania wyników finansowych przez spółki warto szczególnie mieć się na baczności.
Czy nadchodzący tydzień okaże się dla inwestorów równie łaskawy, jak poprzedni?
I mamy hossę pełną gębą. Po środowej feerii rekordów w czwartek nie było gorzej.
Byki mogą sobie pogratulować. Po neutralnej sesji wtorkowej - indeks WIG20 w środę znacznie zyskał na wartości (głównie dzięki bankom) i znalazł się na poziomie 3483 pkt.
Inwestorzy, którzy mieli nadzieję, że po dwóch lekko wzrostowych sesjach (piątkowej i poniedziałkowej) rynek nabrał już wystarczająco dużo sił, by ostro ruszyć ku szczytom, mogą być zawiedzeni.
Inwestorzy wreszcie mogą pozwolić sobie na niewielki oddech ulgi. Indeks WIG20 w poniedziałek po raz drugi z rzędu zyskał na wartości i oddalił się na dobre 3 proc. od ważnej bariery 3340 pkt.
Niestety wyrok został tylko odroczony, bo w poniedziałek bój o utrzymanie głównego indeksu powyżej 3340 pkt. zacznie się od nowa.
Warszawska giełda stanęła u progu głębszej korekty. Po nerwowej końcówce czwartkowej sesji indeks największych spółek WIG20 zatrzymał się 0,8 proc. pod kreską, minimalnie poniżej bariery 3400 pkt.
Na parkiecie wciąż trwa pasjonująca próba sił. Po jednej stronie są gracze, którzy uważają, że nie ma co liczyć na głębszą przecenę, po drugiej zaś mamy inwestorów przeczuwających, że obecna stabilizacja to dopiero przedsmak prawdziwej korekty.
Po wtorkowych notowaniach inwestorzy-optymiści mają powody do zadowolenia. Zamiast pogłębienia przeceny akcji nastąpiła ich stabilizacja, a w przypadku największych spółek.