Za nami już trzy dni spadkowej korekty na warszawskim parkiecie. Na szczęście korekty niezbyt groźnej.
Posiadacze akcji spółek budowlanych i nieruchomościowych wreszcie przypomnieli sobie, że ich ceny mogą nie tylko iść w górę, ale i spadać.
Początek tygodnia zaczął się na warszawskiej giełdy remisowo. WIG stracił na wartości czysto symbolicznie - 0,01 proc. - i utrzymał się ponad barierą 60 tys. punktów. Ale nie ma się co łudzić - ów remis uratowała właściwie tylko branża budowlana.
Dzięki temu, że w piątek WIG20 powrócił ponad niezwykle ważną z punktu widzenia analizy wykresów barierę 3600-3615 pkt., perspektywy rysują się optymistycznie.
Wygląda na to, że po okresie względnej równowagi sił pomiędzy popytem, a podażą - może nawet z niewielkim wskazaniem na kupujących - powoli szala koniunktury zaczyna się przechylać na korzyść sprzedających.
Decyzja o przyznaniu Polsce i Ukrainie organizacji piłkarskich Mistrzostw Europy 2012 r. z pewnością odmieni polską gospodarkę.
Nie warto zaprzątać sobie głowy obawami o spadkach, bo niewiele wskazuje, by szykowało się poważniejsze ochłodzenie nastrojów.
Jubileusz 16-lecia giełdy inwestorzy uczcili kolejnymi wzrostami cen. WIG zyskał na wartości 1 proc., zaś WIG20 poszedł w górę aż o ponad 1,3 proc. To zasługa dobrych nastrojów, które panują na giełdach światowych.
Poświąteczny, krótszy niż zwykle, tydzień na parkiecie podtrzymał dobre nastroje. Inwestorów mogła zadowolić zwłaszcza pierwsza część tygodnia, kiedy indeksy kontynuowały feerię rekordów.
Inwestorzy, którzy myśleli, że seria rekordów potrwa przynajmniej do końca tygodnia, w czwartek przeżyli srogi zawód. Prawdę mówiąc ich optymizm nie do końca można było uzasadnić, bo we wtorek i środę indeksy co prawda biły rekordy, ale czyniły to z coraz większym trudem.
Inwestorom wciąż udaje się podtrzymywać dobrą passę na parkiecie, choć trzeba przyznać, że przychodzi im to z coraz większym trudem.
Niespożyte siły mają kupujący akcje miedziowego kombinatu KGHM. To właśnie wzrost ceny jego akcji o prawie 8 proc. „załatwił" we wtorek indeksowi WIG20 ponad jednoprocentowy wzrost i wyraźne pobicie historycznego rekordu.
Jeśli po Wielkanocy utrzyma się podobna koniunktura, jak w ostatnim przedświątecznym tygodniu, to powody do narzekania będą mieli tylko ci, którzy nie włożyli do swoich portfeli wystarczająco dużo akcji.
Rynek wciąż pnie się w górę, choć widać jak na dłoni, że indeksy - i to nie tylko na warszawskiej giełdzie, bo także na największych giełdach światowych - powoli wytracają impet. WIG20 w środę poszedł w górę ledwie o 0,3 proc., choć dzięki uciułanym kolejnym 10 pkt. zmniejszył dystans do historycznego rekordu do symbolicznego procencika.
Czy po wtorkowej miłej niespodziance w postaci półtoraprocentowego wzrostu głównych indeksów WIG i WIG20 nastąpi zwycięski marsz cen akcji ku nowym szczytom?
Nowy tydzień zaczął się na parkiecie niezbyt ciekawie - od spadku głównych indeksów. WIG20 stracił 1,5 proc., zaś WIG nieco mniej - 1,2 proc.
Nowy tydzień rozpoczynamy mniej więcej w tym samym miejscu, w którym byliśmy siedem dni temu - tak mogą powiedzieć inwestorzy, którzy mają portfele wypełnione akcjami największych spółek. Bo WIG20 - najważniejszy indeks parkietu - znów jest o krok od historycznego rekordu (brakuje mu raptem nieco ponad procenta).
Dobre informacje, które nadeszły z otoczenia giełdy, niespodziewanie skróciły rozkręcającą się korektę po ostatniej fali wzrostów. Po trzech dniach niewyraźnych nastrojów w czwartek słaba była tylko pierwsza część notowań.
Rynek na dobre utkwił w niewielkiej odległości od historycznych szczytów. Płaska korekta, która trwa od początku tego tygodnia, nieco nabrała tempa - WIG20 stracił na wartości prawie 1,1 proc., ale wciąż nie przekracza rozsądnych granic.
Giełda w Warszawie już od dwóch dni odpoczywa od rekordów. Po poniedziałkowej zniżce we wtorek nastąpiło co prawda odbicie, ale było zbyt rachityczne - WIG i WIG20 zyskały tylko 0,3 - 0,5 proc. - by można było mówić o przełomie.
Inwestorzy, którzy liczyli na to, że już w poniedziałek WIG20 dołączy do plejady indeksów bijących historyczne rekordy - WIG, mWIG40 i sWIG80, muszą jeszcze uzbroić się w cierpliwość.
Scenariusz dla naszej giełdy na czwartkową sesję został napisany przez amerykański bank centralny, który ogłosił korzystny dla inwestorów komunikat. Główne jego przesłanie - podwyżki stóp procentowych w USA na razie nie będzie - to dobra wiadomość dla amerykańskiej gospodarki, która i bez wyższych kosztów kredytu rozwija się z coraz większych spółek.
Dobre nastroje na parkiecie, które wręcz zaczynają przeradzać się w beztroską idyllę, oczywiście cieszą tych, których portfele po brzegi wypełnione są akcjami spółek.
Niezłe nastroje, które wciąż utrzymują się na największych giełdach światowych, nie przekonały inwestorów lokujących w Warszawie do dalszych zakupów.
Czyżby pociąg z napisem "hossa" znów miał na dobre ruszyć w drogę ku wysokim zyskom. Po poniedziałkowej, czwartej już z rzędu wzrostowej sesji, taki scenariusz wydaje się coraz bardziej realny.
Ale szczęście sprzyja graczom w Warszawie. Na Zachodzie w środowy wieczór oraz czwartkowy poranek ceny odbiły od dna, dzięki czemu i na polskiej giełdzie posiadaczom akcji „się upiekło".
Po środowej sesji na GPW inwestorzy mają nie lada ból głowy. Po tym, jak WIG20 zdołał podźwignąć się z porannych, trzyprocentowych strat, a na popołudniowym zamknięciu nawet wyjść na niemal procentowy plus, polska giełda wyrosła na jedną z najsilniejszych na świecie.
Po kolejnej niezbyt udanej sesji na warszawskiej giełdzie inwestorzy znów zaczynają przygotowywać się na negatywny scenariusz.
Dziwnie zaczął się nowy tydzień na warszawskiej giełdzie. W poniedziałek na rynku panował niby optymizm, ale bardzo przytłumiony i - zwłaszcza w drugiej części dnia - podszyty rosnącą niepewnością.