Choć jeszcze na początku ubiegłego kwartału wydawało się to absolutnie nieprawdopodobnym, to co obserwujemy od wczoraj na rynku ropy to testowanie wsparcia ze stycznia 2007 roku, czyli 100% zniesienia półtorarocznej hossy.
W środę warszawska giełda, która poprzednie dwie sesje zakończyła wyraźnymi spadkami, stanie przed szansą wzrostowego odbicia. Okazję ku temu daje wczorajsze zamknięcie dnia na Wall Street.
Na rynkach walut wschodzących od początku tygodnia jest bardzo nerwowo. Wtorek był kolejnym dniem wyraźnego osłabienia złotego, który po raz kolejny przewodził stawce najsilniej tracących walut.
Dziś czekają nas dane z obu stron Atlantyku. W Wielkiej Brytanii o godzinie 10.30 poznamy dane o cenach konsumenta.
Polska waluta praktycznie przez cały dzień traciła na wartości, lecz tym razem (poza otwarciem) nie było to spowodowane ruchami na głównych parach walutowych.
Notowania pary EURUSD rozpoczęły tydzień na poziomie z minionej środy, tj. 1,25-1,26. Oznacza to, że wraz z weekendem w niepamięć poszedł efekt czwartkowej sesji na Wall Street, który przyczynił się do sporego odbicia na EURUSD i USDJPY.
Nowy tydzień na warszawskiej giełdzie powinien rozpocząć się od niewielkich spadków.
Bardzo znacząca zmiana sentymentu na rynkach akcji oraz jej następstwa na rynku walutowym nie wywołały zbytnich emocji na rynku surowców.
Wczorajsza sesja na Wall Street była bardzo zaskakująca. Początek był słaby i to nie dziwiło biorąc pod uwagę jakiego typu informacje musieli przełknąć inwestorzy.
W czwartek, podobnie jak w ostatnich tygodniach, notowania złotego były w głównej mierze determinowała sytuacja na rynku EUR/USD oraz nastawienie inwestorów do ryzyka.
Triumf metali przemysłowych nad ropą nie trwał długo. Przełamanie październikowych wsparć w tym pierwszym przypadku trwało zaledwie dzień dłużej.
Czwartkowa sesja na warszawskiej giełdzie powinna rozpocząć się od silnych spadków. Szczególnie największych spółek, które w samej końcówce wczorajszej sesji gwałtownie odrobiły wcześniejsze straty.
To co dzieje się na rynkach akcji i głównych parach walutowych, w coraz większym stopniu przypomina nerwową końcówkę minionego miesiąca.
Obserwowane od początku tygodnia pogorszenie klimatu inwestycyjnego na światowych giełdach, jak również bijące w spółki surowcowe spadki cen ropy i miedzi, przełożyły się w środę na wyprzedaż akcji na warszawskiej giełdzie.
W środę na polskim rynku walutowym ponownie było nerwowo. Ci, którzy porównywali notowania złotego z poziomami z poniedziałku musieli przeżyć dość duże zaskoczenie - nasza waluta była wyraźnie słabsza.
Po gwałtownym osłabieniu złotego w poniedziałek, w środę dalej traci on na wartości, jednak już w nieco ograniczonym stopniu.
Gwałtowne umocnienie dolara względem euro musiało przełożyć się na spadki cen surowców.
Inwestorzy w środę rano staną przed dylematem, czy kupować akcje w ślad za rosnącymi kontraktami na amerykańskie indeksy i odreagowującymi wczorajszą przecenę czołowymi europejskimi giełdami?
Początek tygodnia na głównych parach walutowych był w miarę spokojny. Weekendowe wydarzenia, z chińskim planem fiskalnym mającym utrzymać wysoki wzrost gospodarczy sprzyjały dobremu początkowi na rynku akcji.
Poprzedni tydzień upłynął pod znakiem wyraźnej korelacji kursu EUR/USD z sytuacją na globalnych rynkach akcji.
Z uwagi na wtorkowe święto w Polsce, dzisiejsza sesja na warszawskiej giełdzie powinna charakteryzować się niskimi obrotami. Będzie to dodatkowy czynnik, który powinien sprzyjać podciąganiu indeksów.
Ponad 500 mld USD przeznaczonych przez dwa lata w dużej mierze na inwestycje i projekty infrastrukturalne to bardzo dobra wiadomość dla przeżywających ostatnio ogromne problemy rynków metali przemysłowych.
Należy pamiętać, iż w dalszym ciągu główne pary walutowe pozostają pod bardzo dużym wpływem ze strony rynków akcji.
Kurs EUR/USD znajduje się w piątek pod presją kupujących. W efekcie przed godziną 12-tą para ta wspięła się do poziomu 1,2849 z 1,2676 dolara wczoraj pod koniec dnia.
Rynek surowców w ostatnim czasie cechuje się wyjątkową słabością. Nie bardzo skorzystał na odbiciu a teraz wyraźnie traci.
Czwartkowa, kolejna już silna wyprzedaż na Wall Street oraz publikowane dziś październikowe dane z amerykańskiego rynku pracy, to podstawowe czynniki zniechęcające do kupna akcji.
Dziś na rynku walutowym działo się naprawdę dużo. Sporo zamieszania wprowadziły banki centralne w Europie.
Mervin King, prezes Banku Anglii wie, że utrzymywanie inflacji na pożądanym poziomie w Wielkiej Brytanii wymagało z reguły stóp procentowych wyższych niż choćby w strefie euro czy USA.
W czwartek ponownie negatywne impulsy napłyną ze światowych parkietów.
Na parze EURUSD cały czas jest dość nerwowo i inwestorzy najwyraźniej nie są pewni kierunku, w którym będzie podążał rynek. Wczoraj ten kierunek został zmieniany dwukrotnie.