Weekendowe doniesienia włoskiego dziennika La Stampa nt. szykowanej przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy pożyczki dla Włoch w wysokości 400-600 mld EUR, pomimo szybkiego dementi ze strony Funduszu, stały się jednym z czynników stojących za dzisiejszą poprawą nastrojów na rynkach globalnych.
Wtorek i środa to spotkania ministrów finansów odpowiednio strefy euro i UE. W odróżnieniu od poprzednich spotkań tym razem na stole nie ma konkretów – można mieć wrażenie, iż politycy w Europie po „pakcie dla Grecji" i zmianach rządów w Grecji i Włoszech stracili nieco rachubę w tym, co jeszcze należy zrobić.
W tym tygodniu winę za pogorszenie nastrojów zrzuca się nie na Grecję czy Włochy, a na same Niemcy.
Piątkowe przedpołudnie przynosi dalsze osłabienie złotego w relacji do głównych walut. Kurs USD/PLN wzrósł dziś do 3,4037 zł, wyznaczając nowe 17-miesięczne maksimum tej pary. Notowania EUR/PLN wybiły się powyżej poziomu 4,50 zł, rosnąc do 4,5170 zł.
W środę po nieudanej aukcji niemieckich 10-latek w europejskiej prasie pojawiły się spekulacje, iż niemiecki rząd może być bliższy idei euro obligacji pod warunkiem pewnych zmian w unijnym traktacie.
Inwestorzy bardzo dużo obiecywali sobie po dzisiejszym spotkaniu w Strasburgu kanclerz Niemiec, prezydenta Francji i premiera Włoch.
Uwaga rynków finansowych w dniu wczorajszym skoncentrowała się na wynikach aukcji niemieckich obligacji. Z oferty na 6 mld EUR 10 letnich obligacji sprzedało się jedynie niespełna 3,65 mld EUR.
W trzecim kwartale wzrost w amerykańskiej gospodarce wyniósł jednak nie 2,5%, a jedynie 2% - tak wynika z drugiego szacunku produktu krajowego brutto USA.
We wtorek złoty próbuje odrabiać wczorajsze straty, we efekcie których był najsłabszy od około dwóch miesięcy.
W poniedziałek w godzinach wieczornych złoty wyraźnie osłabił się w relacji do euro, które podrożało do 4,4678 zł, wyznaczając najwyższe poziomy od interwencji Narodowego Banku Polskiego w dniu 23 września br.
W najbliższych dniach uwaga rynków w dalszym ciągu będzie koncentrowała się europejskim kryzysie długu.
Notowania kruszców ucierpiały wyraźnie po publikacji World Gold Council, który wskazał co prawda na dość wyraźny wzrost popytu na złoto w trzecim kwartale, ale tylko i wyłącznie ze strony inwestorów finansowych.
Złoty w czwartek zyskał na wartości do głównych walut, korygując swoje osłabienie z ostatnich trzech dni. O godzinie 17:40 kurs USD/PLN testował poziom 3,2679 zł, wobec 3,3023 zł wczoraj na koniec dnia. Kurs EUR/PLN spadł natomiast do 4,4255 zł z 4,4449 zł.
Inwestorom o ryzyku przypomniała agencja Moody's, wydając ostrzeżenia dotyczące ratingu polskich banków. W dyskusji dotyczącej tego głośnego wydarzenia należy pamiętać, iż nie chodzi przede wszystkim o jakość aktywów w sektorze bankowym, co o pasywa, a przede wszystkim ekspozycję na waluty obce.
Optymizm na rynkach finansowych, który rano eksplodował w ślad za spadającymi rentownościami 10-letnich włoskich obligacji poniżej bariery 7 proc., w południe równie gwałtownie się załamał.
Środowy poranek przynosi kontynuację osłabienia złotego w relacji do dolara, przy jednoczesnej stabilizacji notowań w relacji do euro.
Kolejne dane z amerykańskiej gospodarki dały nadzieję, iż spowolnienie za oceanem mogło wyhamować.
Kiedy w piątek na fali optymizmu kurs EURUSD wzrósł powyżej poziomu 1,37, dwa banki inwestycyjne wydały przeciwstawne rekomendacje dla tej pary.
Złoty traci dziś na wartości, po tym jak silnie zyskał w piątek, dyskontująca razem z innymi rynkami oczekiwaną zmianę polityczną we Włoszech, jaka faktycznie dokonała się w weekend.
Poprawa nastrojów, w tym również na włoskim rynku długu, przychodzi w dobrym momencie - tuż przed aukcją włoskich 5-latek (3 mld EUR). Rynek długu w ubiegłą środę nieco przereagował (skokowy wzrost rentowności wynikał po części z decyzji o zwiększeniu wymagań co do zabezpieczeń przez izbę rozliczeniową), ale rynkowi ostatnio jeszcze łatwiej przychodziło popadanie w przesadny optymizm.
Złoty w drugiej połowie dnia mocno stracił na wartości, po tym jak godziny przedpołudniowe upłynęły pod znakiem jego umocnienia do głównych walut, w ślad za spadającą rentownością włoskich obligacji.
Wydaje się, iż Włochom trudno będzie odzyskać zaufanie rynku. Jeśli nie uczynią tego w najbliższych dniach, konieczna będzie pomoc z zewnątrz. Na ten moment wydaje się, iż w grę wchodzą dwa rozwiązania.
Wczorajsza zapowiedź rezygnacji premiera Włoch Silvio Berlusconiego, jaka ma nastąpić po uchwaleniu nowych oszczędności, co we wtorek został entuzjastycznie przyjęte przez Wall Street i wywołało umocnienie euro w relacji do dolara, nie przekonało jednak graczy na rynku długu.
Opozycja wstrzymując się od głosu pozwoliła na przyjęcie raportu z wykonania budżetu we Włoszech za 2010 rok, ale w głosowaniu okazało się, iż Berlusconi nie ma już większości w parlamencie.
Ten moment musiał wreszcie nadejść. Jeszcze w wakacje, gdy frank szwajcarski wyraźnie umacniał się wobec euro i dolara pisaliśmy, iż skończy się to deflacją w Szwajcarii.
W poniedziałek złoty osłabł do euro i dolara w ślad za spadkiem kursu EUR/USD i spadkami na rynkach akcji, u źródeł których leżały narastające obawy o przyszłość Włoch.
Widmo deflacji ponownie zawisło nad Szwajcarią. W październiku indeks cen konsumenckich spadł o 0,1 proc. zarówno w relacji miesięcznej, jak i rocznej, po tym jak we wrześniu wskaźnik ten wzrósł odpowiednio o 0,3 proc. w skali miesiąca i o 0,5 proc. w skali roku. W relacji rocznej był to pierwszy deflacyjny odczyt CPI od października 2009 roku.
Grecka opozycja chce wyborów, a rząd szuka konsensusu, we Włoszech narasta niechęć do premiera Berlusconiego. Spadają ceny włoskich obligacji, zwiększając niebezpiecznie koszty zadłużenia.
Jeszcze w piątek rząd premiera Papandereou otrzymał wotum zaufania, jednak tylko dlatego, iż premier zapowiedział, iż jest gotowy ustąpić.
Premier Grecji zmroził w poniedziałek krew w żyłach inwestorów obwieszczając, iż w Grecji odbędzie się referendum odnośnie ustaleń szczytu UE ws. drugiego pakietu pomocy.