Po publikacji danych o infalcji złoty bardzo nieznacznie stracił. Wzrost kursu EURPLN z 4,14 do 4,1490 jest jednak nieznaczny w porównaniu z obserwowaną w tym tygodniu zmiennością
Włosi decydują się na kolejne reformy, Bank Szwajcarii osłabia franka, a z USA napłynęły lepsze dane. Wszystko to nie oznacza jeszcze końca rynkowej nerwowości.
Na fali poprawy nastrojów na rynkach globalnych złoty w czwartek odrobił część wczorajszych dużych strat do głównych walut.
W środę złoty, który przez większość dnia pozostawał relatywnie stabilny, zaczął gwałtownie tracić na wartości około godziny 15-16.
Impulsem do środowej, gwałtownej wyprzedaży akcji na europejskich i amerykańskich giełdach, były obawy przed obniżeniem ratingu Francji.
W USA mieliśmy wczoraj pierwszą wyraźnie wzrostową sesję od dwóch tygodni. Wiele wskazuje jednak na to, że jest to tylko gra rynków pod odreagowanie, bo spadki mogą być kontynuowane.
W tym tygodniu zakończył się okres relatywnie silnego zachowania złotego w relacji do euro i dolara.
Spowalniający wzrost, kryzys przywództwa politycznego, wysokie ceny ropy – to wszystko rzeczywiście daje powody do niepokoju.
Złoty w poniedziałek traci na wartości do głównych walut na fali pogorszenia klimatu inwestycyjnego, wywołanego weekendową decyzją Standard&Poor's Ratings Services (S&P) o obniżeniu długoterminowego ratingu USA do poziomu AA+ z wcześniejszego AAA.
W nocy z piątku na sobotę Standard&Poor's Ratings Services (S&P) obniżył długoterminowy rating USA do poziomu AA+ z wcześniejszego AAA.
W piątkowe popołudnie EBC zaznaczył, iż jest gotowy kupować włoskie i hiszpańskie obligacje. Wydawało się zatem, że tydzień zakończy się optymistycznym impulsem.
Ogólne umiarkowane osłabienie złotego i rekordowy kurs franka. To przynosi pierwszy tydzień sierpnia.
Złoty w piątek lekko umacnia się do dolara i szwajcarskiego franka oraz traci w relacji do wspólnej waluty.
S&P500 -9%, niemiecki DAX30 prawie -14%, warszawski WIG20 -10%, te gigantyczne straty rynki akcji zanotowały w ciągu zaledwie 4 dni i to mimo tego, że amerykański Kongres podniósł limit zadłużenia, a USA nie straciło ratingu. Co się stało? Rynek boi się recesji.
W czwartek kurs EUR/CHF, po tym jak jeszcze w nocy testował poziom 1,1138, spadł w godzinach popołudniowych do 1,0859.
Rynek wkroczył w fazę interwencji. Po tym jak wczoraj w sposób werbalny interweniował Narodowy Bank Szwajcarii, wprowadzając korektę prowadzonej przez siebie polityki monetarnej, co było odpowiedzią na przewartościowanego franka, dziś w nocy w sposób faktyczny interweniował Bank Japonii.
Mimo, iż środowe dane z USA można ocenić jako neutralne niespecjalnie pomaga to rynkom. Rynki akcji spadają już pod własnym ciężarem – nowe minima, zarówno w Warszawie (pokonanie ważnego poziomu 2605 pkt.) jak i w Nowym Jorku (spadek notowań kontraktów na S&P500 poniżej 1242 pkt.) dodają niedźwiedziom wigoru.
Dziś rano kurs EURCHF spadł poniżej poziomu 1,08 i nie można wykluczyć, że to było minimum w trendzie spadkowym. Bank Szwajcarii wydał bowiem bardzo zdecydowany komunikat i wprowadza szereg zmian w polityce, a wszystkie mają na celu osłabienie franka.
Wtorek przyniósł nowe rekordy na parze walutowej CHFPLN. Przyniósł też jednak ogólne osłabienie złotego. Rynek boi się o peryferia Europy oraz o wzrost gospodarczy.
Kiedy dwa tygodnie temu Europa przyjęła pakiet rozwiązań mających na celu powstrzymanie eskalacji kryzysu zadłużenia pisaliśmy o pierwszym dobrym kroku, jednocześnie zaznaczając, iż Europa potrzebuje sprzyjających okoliczności - uspokojenia na rynkach i wzrostu gospodarczego.
Indeks aktywności w amerykańskim przemyśle nieoczekiwanie obniżył się w lipcu z 55,3 do 50,9 pkt. Dane są gorsze niż konsensus rynkowy (54,9 pkt.) oraz gorsze niż wskazywałyby wskaźniki regionalne w lipcu, jednak nie dobiegają od spowolnienia gospodarczego obserwowanego w innych częściach globu.
Poniedziałek jest dniem wolnym w Szwajcarii, jednak notowaniom franka nie przeszkodziło to w ustanowieniu nowych rekordów – rekordów zarówno względem dolara, jak i euro (1,1280 podczas gdy jeszcze kilka minut po 8.00 było to niemal 1,1450).
Euforyczną reakcją rozpoczął się pierwszy tydzień sierpnia na rynkach finansowych po tym, jak prezydent oraz liderzy partyjni ogłosili porozumienie ws. redukcji deficytu oraz podniesienia limitu długu publicznego.
Ostatni tydzień lipca przynosi niewielkie osłabienie złotego względem euro i dolara oraz znacznie większe wobec franka. Pomimo wypracowania rozwiązań dla peryferii przez przywódców strefy euro traciło na obawach o konsekwencje obniżenia amerykańskiego ratingu.
Trudno oczekiwać kompromisu pomiędzy Demokratami i Republikanami ws. limitu długu w momencie kiedy sami Republikanie nie są w stanie wypracować wspólnego stanowiska.
Czwartek przynosi dalszą przecenę złotego, głównie względem dolara i franka. Cały czas czekamy na wyniki głosowania w Izbie Reprezentantów w Kongresie nad planem przedłożonym przez szefa Republikanów.
Kompromisu w USA nadal nie ma, a na rynkach jest coraz bardziej nerwowo, co pokazała wczorajsza sesja na Wall Street (oraz końcówka notowań we Frankfurcie i Warszawie).
Środowa sesja przynosi lekkie osłabienie złotego. Poza parą CHFPLN ruchy te na razie nie są duże. Inwestorzy cały czas koncentrują swoją uwagę na Stanach Zjednoczonych. Wiele wskazuje na to, że jeśli do porozumienia w ogóle dojdzie, będzie to przysłowiowa za pięć dwunasta.
Poniedziałek przyniósł nowy rekord w notowaniach franka do dolara, dziś w nocy mieliśmy rekord w notowaniach dolara australijskiego do amerykańskiego, blisko jest także jen.
Wtorek na rynku złotego mógł wydawać się nudny. Notowania złotego w relacji do euro w ostatnim czasie niemal nie odbiegają od okrągłego poziomu 4,00. To jednak pozorny spokój - rynek cały czas w napięciu czeka na doniesienia z Waszyngtonu.