Pomimo braku publikacji istotnych danych makroekonomicznych na rynku walutowym nie można mówić o marazmie.
Sesja azjatycka nie rozczarowała. Choć RBA i BoJ nie zmieniły parametrów polityki monetarnej, na rynku widać już ożywienie, zwłaszcza na parach walutowych z euro.
Po porannym umocnieniu, złoty wrócił w południe w okolice poziomu z piątkowego zamknięcia.
Wrzesień to statystycznie najgorszy miesiąc dla rynków akcji. Nic dziwnego więc, że przed tygodniem pełnym najważniejszych danych z amerykańskiej gospodarki inwestorzy obawiali się najgorszego scenariusza.
Przypadające dziś Święto Pracy w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie powinno ograniczyć obroty i zmienność na wszystkich rynkach.
Tydzień ważnych danych z USA zakończył się pasmem pozytywnych zaskoczeń. Nie są to przełomy, ale dla rynku, który liczył się z najgorszym, dane oznaczają ulgę.
Od dłuższego czasu amerykańskie publikacje danych makroekonomicznych przeważnie rozczarowują, stąd nic dziwnego, iż bieżący tydzień rozpoczął się od wyprzedaży na rynkach akcji przed serią kluczowych danych miesięcznych.
Czwartek przynosi inwestorom zasadniczo dobre wiadomości, nieco lepsze dane tygodniowe z USA oraz podwyżkę prognoz przez EBC. To pozwala na utrzymanie dobrych nastrojów na rynkach globalnych. Po wyraźnym umocnieniu w środę złoty w czwartek traci, ale bardzo nieznacznie.
We wtorek, pomimo podjętej przed południem próby odrobienia strat, proces osłabienia złotego do głównych walut jest kontynuowana.
Od spadków rozpocznie się wtorkowa sesja na warszawskiej giełdzie. To naturalna odpowiedź na wczorajsze spadki na Wall Street oraz dzisiejszą przecenę na azjatyckich parkietach.
Optymizm na Wall Street po piątkowym wystąpieniu Bena Bernanke szybko wyparował i nie powinno to dziwić – od deklaracji Fed obecnie ważniejsza jest seria twardych danych, których rynek najwyraźniej się boi.
Doskonałe dane o wzroście dynamiki polskiego PKB do 3,5% R/R w II kwartale br., przegrały z pogorszeniem nastrojów na globalnych rynkach.
Rynki mogą pozytywnie reagować na zapewnienia szefa Fed, iż nie dopuści do deflacji w Stanach Zjednoczonych, jednak tego rodzaju reakcje nie będą długotrwałe, jeśli nie będą im towarzyszyć twarde dane, pokazujące, że rzeczywiście jest lepiej (lub przy przynajmniej, że póki co nie jest jeszcze gorzej).
Złoty ma za sobą całkiem udany tydzień. Co prawda polska waluta straciła wobec dolara, euro a szczególnie franka, jednak w tygodniu, w którym na globalnych rynkach akcji dominowali sprzedający, a w notowaniach par USDJPY i EURCHF mieliśmy nowe minima, przecena o mniej niż 0,5% względem euro i franka to korzystny sygnał.
Piątkowe notowania złotego upływają pod znakiem konsolidacji wokół poziomów wczorajszego zamknięcia. W południe kurs USD/PLN testował poziom 3,1366 zł, a EUR/PLN 3,9863 zł. Podobnie ograniczone wahania można zaobserwować w notowaniach innych walut.
Wobec serii słabych danych z USA i zasygnalizowanej na ostatnim posiedzeniu Fed gotowości do działania, oczy rynków finansowych będą zwrócone dziś na Bena Bernanke.
Lepsze dane z amerykańskiego rynku pracy pomogły poprawić nieco nastroje na rynkach globalnych po tygodniu niemal samych złowieszczych publikacji. Rynek jednak liczył na poprawę, więc reakcja nie jest euforyczna. Mimo to, notowania EURPLN wróciły wyraźnie poniżej 4,0.
Złoty, na fali poprawy nastrojów na rynkach finansowych, zyskuje w czwartek 2 gr do dolara i 1 gr do euro,. W południe za amerykańską walutę trzeba było zapłacić 3,1348 zł. Euro natomiast spadło poniżej psychologicznego poziomu 4 zł i kosztowało 3,9854 zł.
Kolejne dane z amerykańskiej gospodarki zaskoczyły skalą odchylenia od oczekiwań.
Złoty, który rozpoczynał środowe notowania od umocnienia do głównych walut, w godzinach popołudniowych wrócił do poziomów z wczorajszego zamknięcia.
Dane z rynku nieruchomości pokazały, iż bez rządowej pomocy znajduje się on w kompletnej zapaści. Wraz ze słabym rynkiem pracy to największe bolączki amerykańskiej gospodarki.
We wtorek po południu kurs USD/JPY spadł do 83,71 jenów z 85,09 wczoraj na zamknięciu, wybijając się dołem z miesięcznej konsolidacji w przedziale 84,70-86,35 jenów i wyznaczając nowe 15-letnie minimum tej pary.
Źródłem wyprzedaży jest realizacja zysków na polskim rynku długu, gorsze nastroje na rynkach globalnych oraz euro słabnące do dolara. Polskiej walucie nie pomaga też wyraźnie tracący na wartości węgierski forint.
W poniedziałek nie były publikowane kluczowe dane, a do inwestorów nie napłynęły informacje o istotnym znaczeniu w skali rynków globalnych.
Realizacja zysków na rynku długu, kontynuacja spadków EUR/USD oraz obawy przed dalszą przeceną na Wall Street, to główne powody dzisiejszej przeceny złotego.
Po bardzo słabych danych z amerykańskiej gospodarki, które poznaliśmy w minionym tygodniu rynek będzie koncentrował się właśnie na doniesieniach z USA, gdzie w tym tygodniu mamy pierwszą rewizję danych o PKB.
Miniony tydzień przynosi umocnienie złotego w relacji do euro oraz osłabienie względem dolara i franka. Biorąc pod uwagę zmiany w globalnym otoczeniu, a przede wszystkim dane z USA, taki rozwój sytuacji świadczy o dobrym postrzeganiu polskiej waluty.
Dane z amerykańskiej gospodarki nie dają powodów do zadowolenia. Na rynku pracy nie tylko nie widać poprawy sytuacji, ale mamy wyraźne sygnały pogorszenia.
Kolejne tygodniowe dane z amerykańskiego rynku pracy nie pozostawiają wątpliwości.
Ekspansywna polityka, zwłaszcza monetarna, wraca do mody. Wobec słabszych danych banki centralne przestają mówić o normalizacji polityki monetarnej, a zaczynają kolejną fazę rozluźnienia. Pierwszy krok po dłuższej przerwie wykonał Fed, do kolejnego przymierza się Bank Japonii.