1. Zmniejszyć rząd z 20 ministrów i 100 wiceministrów do 8-9 ministrów i 20 "wice"
2. Zmiejszyć sejm i zlikwidować senat, zlikwidować kancelarię prezydenta i sprowadzić go do roli ministra spraw zagranicznych
3. Zlikwidować kilkadziesiąt centralnych urzędów i agencji a ich kompetencje przekazać rządowi

Dobry przykład powinien iść z góry. Najwięcej tracimy na tym, że utrzymujemy w samorządach tysiące partyjnych działaczy, choć 99% podatków i wszystkie ważne decyzje zapadają w Warszawie. Jaki był sens tworzenia samorządów bez decentralizacji władzy? Oczywiście taki, by liczbę kolesi zwiększyć...

Należy też obsługę zlecać prywatnym firmom. Nie widzę żadnych przeszkód, by np. rejestracje samochodów wykonywały prywatne firmy.

Można też polikwidować przywileje i poobcinać socjal, np. na same rolnictwo idzie co roku 50 miliardów.

Ale tak sobie możemy marzyć a i tak nic się nie zmieni na lepsze, nie ma pełnej demokracji to nie ma i perspektyw, zwłaszcza dla ludzi młodych.

Głównie od zadłużenia państwa i sytuacji na rynku kredytów, gdy bank ma pewne źródło dochodów w postaci rządowych obligacji a w dodatku nie ma popytu na kredyty bank nie potrzebuje też depozytów, bo co ma z nimi zrobić?

Po modzie na produkty light i eko przyszła moda na produkty "sprawiedliwe"? Które oczywiście niczym się nie różnią od zwykłych, poza ceną (podobnie jak w przypadku light czy eko). Na czym ta sprawiedliwość polega? Oczywiście na tym, że politycy i pośrednicy biorą wyższą marżę.

Dzisiejsze czasy przypominają średniowiecze, politycy i kościół zabierają nam już nawet nie dziesięcinę a połowę dochodów na dzień dobry i kreatywnie dobierają się do drugiej połowy, jest oczywiście wolność i sprawiedliwość, ale społeczna, która tym się różni od zwykłej czym krzesło od krzesła elektrycznego - nad naszą wolnością czuwa pół miliona urzędoli plus armia, policja i około 50 różnych służb mogących nas kontrolować. Najgorsze w tym jest to, że większość obywateli popiera taki system, przyklaskują politykom i chodzą na wybory, politycy dbają o poparcie kupując je i dzieląc ludzi na uprzywilejowanych i frajerów. Politycy prowadzą też politykę izolacjonizmu i konfrontacji - czyli zamykamy granicę przed chińskimi trampkami, ale nie przeszkadza nam to rzucić żółtym parę jobów za brak wolności.

Po prostu żyjemy w świecie fałszywym i zakłamanym, demokracja i kapitalizm od dawna są niestety w defensywie a totalitaryzm i fanatyzm naciera coraz mocniej.

Spada nierobom to rośnie leniom, spada wazeliniarzom to rośnie poplecznikom, spada PRLowcom to rośnie PZPRowcom - spada nieudacznikom z PO to rośnie innym partiom od siedmiu boleści.

Co mi z tych sondaży, skoro zawsze wygra jakaś polska partia której rządy gwarantują rozrost imperium kolesi, większe podatki i regulacje a przede wszystkim - brak reform. Dajcie jakąś partię zza granicy, lepszy już chyba Łukaszenka od Tuska, Kaczyńskiego, Napieralskiego czy Pawlaka.

Jak mam zadbać o emeryturę, skoro już płacę złodziejom z ZUS i OFE? Oddajcie mi te pieniądze, to pogadamy! Zamiast odkładać co miesiąc 200-300 zł i mieć z tego normalną emeryturę oddaję politykom połowę pensji i nawet jeśli do emerytury dożyję, to g...o dostanę, bo 90% tych pieniędzy pójdzie na polityków i przywileje dla ich popleczników.

Co mnie obchodzi, że rząd polski nie ma pieniędzy na obecnych emerytów? G..o mnie oni obchodzą. Tak samo jak nie obchodzi mnie, że jest zła koniunktura. Trzeba było nie rozdawać podwójnych emerytur po 15 latach pracy a nie teraz się wyciąga łapy po moje uczciwie zarobione pieniądze.

Czyli partia, kościół i ich poplecznicy tak długo uwłaszczają się na narodowym majątku aż nic z niego nie zostanie. Dopóki można rabunkowo eksploatować narodowe złoża surowców i wyzyskiwać naród poprzez sieć państwowych monopoli posady i przywileje dla kolesi się znajdą - ale surowce kiedyś się wyczerpią a monopole znikną i co wtedy? Zostaniemy bez surowców, bez pieniędzy i bez miejsc pracy, klasyczna polska gospodarność.

Od lat narodowy majątek niszczeje w chciwych rękach polskich polityków, nawet jeśli coś jest sprzedawane to pieniądze płyną szerokim strumieniem do kieszeni polityków i ich popleczników - a gdzie rekompensata dla byłych właścicieli? Gdzie dla zwykłych obywateli akcje prywatyzowanych firm? Gdzie przywileje? Czy majątek narodowy nam się nie należy? Nie jesteśmy polakami?

I jaka to prywatyzacja, jak co drugi zatrudniony pracuje dalej dla partii? Jak na 20 lat "wielkiej demokracji" to wynik zerowy. Podziwiam inwestorów, którzy kupują państwowe molochy nie mając nad nimi kontroli. Rabunkowa eksploatacja surowców czy monopole żerujące na ludzkiej biedzie kiedyś się skończą i zostaniemy wtedy bez niczego: ani wielkich koncernów, ani surowców - podziękujcie za to polskim politykom z PO, PIS, SLD i PSL.