GPW rozpoczęła poniedziałkową sesję od dosyć panicznej wyprzedaży, ale zwracał uwagę mały obrót, który towarzyszył temu spazmowi podaży. Ten mały obrót utrzyma się do końca sesji.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo nie byłem niepewny tego, jak rozwinie się sytuacja. Dlatego też spróbuję ją opisać i przedstawić różne scenariusze nie oceniając ich według stopnia prawdopodobieństwa realizacji.
W piątek początek sesji na rynkach akcji był spokojny, ale dzień skończył się małym trzęsieniem ziemi. Sesje w Eurolandzie rozpoczęły się wzrostem indeksów, ale prawie natychmiast zaczęły się one osuwać i wylądowały w końcu na minusie.
Poniedziałek rozpoczęliśmy niewielkimi wzrostami, głównie za sprawą dobrego otwarcia rynków europejskich. Dalszy przebieg sesji również był odzwierciedleniem nastrojów jakie panowały w Eurolandzie i jak tylko tam „byki" zaczęły mieć problemy to nasze indeksy powędrowały na południe.
W USA, po niesamowicie wręcz ,"byczej" końcówce środowej sesji, wydawało się prawie pewne, że w czwartek indeksy wzrosną. Trochę niepewności niosła jedynie pogłoska o błędzie, który ten wzrost wywołał. Może to była i pomyłka, a może nie, ale jedno jest pewne - środowy wzrost zmienił nastawienie rynku.
GPW zareagowała wczoraj na światową przeceną akcji ponad dwuprocentowym spadkiem indeksów. Najgorzej zachowywały się małe i średnie spółki (SWIG80 i MWIG40).
Poniedziałek europejskie giełdy akcji rozpoczęły sesję neutralnie i bardzo szybko indeksy zaczęły rosnąć. Widać było, że gracze mają nadzieję na odbicie w USA. Rynki były jednak bardzo nerwowe i po wzroście o ponad pół procent indeksy już po 2 godzinach wróciły do poziomu piątkowego zamknięcia.
W piątek rano złoty podążał za kursem USD/JPY. Wczesno poranne wzmocnienie jena osłabiło naszą walutę, ale rozpoczęta potem na rynku jena korekta doprowadziła do zmiany kursów walut również na naszym rynku. Jednak korekta ta szybko się zakończyła, a kurs EUR/USD nadal spadał, co osłabiało złotego do dolara.
Poniedziałkowa sesja na GPW była bardzo udana dla „obozu byków". Główne indeksy otworzyły się neutralnie i w pierwszej połowie notowań poruszały się w trendzie bocznym, poza małymi spółkami, które doświadczyły przeceny. Po południu nastąpił atak popytu, co zaowocowało sporymi wzrostami. WIG20 zakończył dzień 1,71% na plusie, WIG +1,21%, MWIG40 +1,09%, SWIG80 +0,20%.
Najgorszą możliwą kombinacją dla akcji byłby wzrost presji inflacyjnej i słaba dynamika wzrostu PKB w USA.
W środę rano złoty umacniał się do euro i tracił do dolara reagując w ten sposób na spadek kursu EUR/USD. Nie sygnalizowało to słabości naszej waluty, bo reakcją na wzmocnienie dolara na rynkach światowych zwykle bywa jej osłabienie do obu głównych walut.
Wczoraj rano na naszym rynku walutowym nadal panował spokój. Kursy walut stabilizowały się, bo gracze czekali na nowe impulsy. W niczym nie zmieniły sytuacji raporty makroekonomiczne.
Od roku 2000 złoty umacnia się do zarówno do dolara, a dynamika tego umocnienie znacznie wzrosła po wejściu Polski do Unii Europejskiej w maju 2004 roku.
Raport kwartalny opublikował Bank Millenium rozpoczynając sezon publikacji raportów kwartalnych polskich spółek. Zysk był znacznie wyższy od oczekiwań (o 40 procent), co bardzo pozytywnie wpłynęło na cały sektora bankowy.
Tydzień rozpoczął się na giełdach europejskich bardzo spokojnie. Indeksy buksowały w okolicach piątkowego zamknięcia, bo gracze czekali na to, co stanie się w USA po piątkowej zniżce.
Pierwsze minuty poniedziałkowych notowań na naszym rodzimym parkiecie zapowiadały udaną sesję dla „byków". WIG20 oraz SWIG80 ustanowiły kolejne rekordy.
Poniedziałkowa sesja na warszawskim parkiecie rozpoczęła się od spadków. Trwały one jednak bardzo krótko, bo tuż po godzinie 10:00 „byki" ruszyły do ataku.
W tym tygodniu w centrum uwagi inwestorów znajdowały się notowania akcji KGHM, w dużym stopniu związane z wypłatą dywidendy dla akcjonariuszy tej spółki.
We wtorek na rynkach nadal panował marazm. Czekano na nowe impulsy, więc indeksy giełdowe rosły bardzo niemrawo. Kurs EUR/USD osuwał się odreagowując dwudniową zwyżkę.
Wydarzenia ostatniego tygodnia na naszym parkiecie były bardzo silnie związane z sytuacja w Stanach Zjednoczonych.
To był zmienny tydzień na naszej giełdzie. Poniedziałek to kontynuacja wzrostów z poprzedniego tygodnia, a od wtorku znaczny spadek wartości indeksów.
Poniedziałkowa nieobecność inwestorów z Niemiec, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych znacząco obniżyła aktywność na pozostałych rynkach, co dało się również zauważyć na naszym rodzimym parkiecie.
Po świątecznej przerwie wtorek rynki akcji w Europie rozpoczęły neutralnie. Mogło to trochę dziwić, bo w czasie przedłużonego weekendu pojawiło się kilka informacji o fuzjach i przejęciach, ale najwyraźniej gracze europejscy mniej się nimi przejmują niż amerykańscy.
Początek tygodnia na warszawskim parkiecie był bardzo udany dla „obozu byków". WIG20 otworzył się z "luką hossy", którą udało się utrzymać do końca notowań.
Dzisiaj dużo zależy od zachowania rynków światowych, ale nawet jeśli coś złego się stanie w USA wieczorem to i tak przed południem nastoje powinny być przynajmniej neutralne, jeśli nie pozytywne, a to powinno naszym bykom nadal pomagać.
Poniedziałek może być dniem bardzo spokojnego handlu, bo w USA rynki w Dzień Pracy są zamknięte, a to zawsze zmniejsza aktywność graczy na całym świecie.
Od dawna, wielu powie, że od zbyt dawna, ostrzegam, że rynek nieruchomości w USA czekają ciężkie chwile. Zwracałem wielokrotnie uwagę na niezwykły skok w ilości sprzedawanych nowych domów. Od początku lat siedemdziesiątych 20. wieku, przez blisko 30 lat, ilość sprzedawanych domów fluktuowała między 330 a 900 tys. miesięcznie.
Poniedziałek złoty rozpoczął od nieśmiałej próby korekty. Zawdzięczał to wzrostowi kursu EUR/USD i widać było, że jak tylko euro zaczęło tracić swoją siłę to i korekta na naszym rynku natychmiast się zakończyła.
Zapowiadało się, że czwartek będzie spokojnym dniem na polskich rynkach, a tymczasem okazało się, że był dniem bardzo niekorzystnym dla posiadaczy polskich aktywów.
W Polsce zachowanie rynku walutowego nie potwierdziło piątkowego, znacznego osłabienia naszej waluty.