W Polsce sytuacja na rynku walutowym w środę nie zmieniła się. Złoty lekko tracił przed publikacją danych makro z USA i z Polski.
Na naszym rynku poniedziałkowy handel był oczywiście zupełnie bez znaczenia. Obrót był bardzo mały i gdyby nie wymiany akcji na TPSA byłby całkiem mikroskopijny.
Od ponad roku obowiązuje w Chinach powiązanie juana z koszykiem walut, a jego kurs może się zmieniać codziennie o maksimum 0,3 proc. w stosunku do kursu referencyjnego ustalonego przez Ludowy Bank Chin.
W czwartek na naszym rynku walutowym złoty od rana tracił. Korekta i tak była już bardzo pożądana, a wymusiły ją napięcia geopolityczne i spadek kursu EUR/USD.
Od kilkudziesięciu lat trwają poszukiwania miernika rozwoju, który lepiej niż PKB odzwierciedlałby zmiany, które zachodzą w danym kraju i jego społeczeństwie.
W środę na rynku walutowym panował spokój. Złoty tracił nieco do dolara pod wpływem spadku kursu EUR/USD, ale w stosunku do euro pozostawał stabilny, co pokazywało, że nasza waluta jest relatywnie silna.
Złoto uważa się też za sygnalizator trendów, które wystąpią na rynku walutowym. Od dawna wiadomo, że istnieje ujemna korelacja między złotem, a amerykańskim dolarem - im droższe jest złoto, tym słabszy dolar.
W piątek złoty, podobnie jak inne rynki, czekał na dane z USA, ale lekko tracił, co było zarówno korektą typową dla ostatniego dnia weekendu jak i reakcją na niepewność wynikającą z niejasnej sytuacji projektu budżetu na 2007 rok.
Dzisiaj powinniśmy rozpocząć sesję zniżką idąc za korektą w USA, ale nie należy się tym przejmować o ile dane o amerykańskim PKB i inflacji nie wystraszą inwestorów na całym świecie.
W środę na rynkach w Eurolandzie nadal panował marazm. Indeksy giełdowe lekko rosły, a kurs EUR/USD stabilizował się. Niczego nie zmieniła publikacja niemieckiego instytut Ifo. Jego indeks klimatu gospodarczego co prawda spadł i to nieco mocniej niż prognozowano.
We wtorek na rynku walutowym jeszcze przed publikacją danych makroekonomicznych rozpoczęła się korekta. Być może gracze bali się realizacji zysków po publikacji danych.
Media mają ulubiony temat: drożejące mieszkania. Również premier Jarosław Kaczyński o tym mówi i wraca do pomysłu wybudowania 3 mln mieszkań w ciągu 8 lat. Premier krytykuje też deweloperów za wykorzystywanie trudnej sytuacji i windowanie cen.
Od rana na naszym rynku walutowym powróciła, jak się później okazało jedynie na chwilę, korelacja z kursem EUR/USD. Wzmocnienie dolara do euro wywołało niewielkie osłabienie złotego. Rynek najwyraźniej czeka na polskie, dobre dane makroekonomiczne.
W piątek kurs EUR/USD przed sesją w USA nadal rósł. Nastroje, po wypowiedziach Bena Bernanke i publikacji protokołu FOMC były umiarkowanie antydolarowe. Dziwne było trochę to, że nie było reakcji na decyzję Chin o podniesieniu rezerw obowiązkowych dla banków komercyjnych.
Dzisiaj dojdzie do publikacji danych o koniunkturze w różnych sektorach gospodarki, ale raporty te nigdy nie wpływają na zachowanie rynków. Warto jednak spojrzeć, czy nadal będą potwierdzały, że ożywienie gospodarcze będzie kontynuowane.
Czwartek przyniósł na rynku walutowym dalsze umocnienie złotego. Była to całkiem autonomiczna siła naszej waluty, niezależna od tego, co działo się na rynku EUR/USD, a od południa, kiedy kurs EUR/USD już rósł, nasza waluta dostała dodatkowy impuls ją wzmacniający.
W środę gwiazdą rynków był Ben Bernanke, szef FED. Przed jego wstąpieniem opublikowano w USA bardzo słabe dane makroekonomiczne, ale gracze szybko o nich zapomnieli.
W środę od rana waluty naszego regionu Europy zyskiwały na wartości. Nie widać było powodów dla takiego wzmocnienia oprócz lekkiego odreagowania na rynku EUR/USD. Nic więc dziwnego, że szybko wróciliśmy do wtorkowego zamknięcia i rynek wszedł w stan wyczekiwania.
GPW zachęcona spokojnym zachowaniem rynków Eurolandu rozpoczęła we wtorek sesję zwyżką. Bykom nie przeszkadzały nawet odnotowane w poniedziałek spadki cen surowców.
Administracja prezydenta Busha obniżyła prognozę tegorocznego deficytu o 127 mld dolarów. Przy okazji John Snow, były już sekretarz skarbu USA stwierdził, że "obniżki podatków przynoszą sukces", co oczywiście miało na celu udowodnić, iż warto je nadal obniżać.
W poniedziałek handel na polskim rynku walutowym był od rana bardzo niemrawy. Kursy walut prawie się nie zmieniały. Jednak duże wzmocnienie dolara do euro wymusiło i u nas osłabienie złotego. Szczególnie mocno tracił do dolara - mniej do euro.
W Polsce piątkowy poranek przyniósł umacnianie złotego odreagowującego poprzednie, wieczorne osłabienie. Niczego nie zmieniła publikacja danych o inflacji, która okazała się być niższa od prognoz (0,8 proc.).
Dzisiaj zapewne rozpoczniemy sesję spadkiem, ale potem popyt powinien dojść do głosu, szczególnie, gdyby nadal drożała ropa. Dla byków jest bardzo ważne, żeby WIG20 nie wrócił pod 2.930 pkt. (stanął na tym poziomie).
Wtorek rozpoczęliśmy znacznym umocnieniem złotego do obu walut. Dokładnie w tym samym czasie, w podobnym stylu, wzmacniał się też forint, co sygnalizowało, że do gry włączyły się fundusze zagraniczne być może skuszone dobrym zachowaniem rynku akcji.
Bezrobocie według rządowych statystyk spadło w Polsce do 16 procent. To nadal bardzo dużo (najwięcej w Unii Europejskiej - blisko nas jest chyba tylko Słowacja), ale jest jednak mniejsze niż 20 procent odnotowane w latach 2003-2004. Powstaje pytanie czy za ten spadek odpowiada przede wszystkim poprawa sytuacji gospodarczej, czy emigracja zarobkowa.
W Polsce poniedziałkowa reakcja rynków na zamieszanie polityczne była z rana umiarkowana. Na rynku walutowym początek był słaby, a kurs EUR/PLN przekroczył poziom 4,09 PLN, ale bardzo szybko złoty zaczął się wzmacniać.
W piątek na naszym rynku walutowym panował spokój. Gracze, tak jak i na innych giełdach, też czekali na dane z amerykańskiego ryku pracy. Po jego publikacji gwałtownie wzrósł kurs EUR/USD a to wzmocniło naszą walutę.
W środę poranne umocnienie dolara musiało wywołać chęć realizacji zysków na rynkach Europy Centralnej, dzięki czemu złoty odbił się od poziomu 4,00 za euro. Aukcja obligacji dwuletnich zakończyła się powodzeniem, a stosunek popytu do podaży, co prawda nie był porażający (2,30), ale nie różnił się od czerwcowej aukcji, więc nie dało się zaobserwować żadnej reakcji na rynkach.
Poniedziałek rozpoczął się na naszych rynkach spokojnie. Na rynku walutowym złoty nadal się wzmacniał kontynuując ruch rozpoczęty w piątek.
Dzisiaj indeksy powinny lekko spaść. Jeśli jednak rynek zrobi co innego to tym bardziej w dalszym ciągu podtrzymany zostanie sygnał kupna.